Duży, wielofunkcyjny plac, na którym nie ma linii do grania w jakiekolwiek gry związane z piłką. Na piaszczystej, ubitej ziemi walają się często różne pociski, a nieomal wszędzie stoją tarcze strzelnicze. Tutaj młodzież szlifuje swe strzeleckie umiejętności, jeśli chodzi o władanie bronią małego kalibru. Są to już ludzie nieco poważniejsi, świadomi niebezpieczeństwa broni, którą trzymają w rękach, tak więc incydenty są na prawdę sporadyczne.
2 posters
Stadion
Vash Zwingli- Liczba postów : 4
- Post n°2
Re: Stadion
Stał po środku ogromnego placu wpatrzony w czyste niebo i mewy szybujące od czasu do czasu w górze. Słońce raziło dość ostro, toteż przyłożył sobie dłoń do skroni mrużąc oczy. Gdyby tylko chciał, zaraz zestrzelił by któregoś z tych hałaśliwych śmieciojadów. Tak bardzo nie przepadał za tym ptactwem. Jednak nie chciałoby mu się później czyścić areny z dziurawego truchła. Westchnął przeciągając się lekko. Wokół nie było nikogo. Inne młokosy już dawno zakończyły trening i pognały do domów na obiad. Idealna okazja do ćwiczeń.
Pochylił się i ustawił tyłem do słońca. A może powinien jednak spróbować przodem? Tylko po co tak bezmyślnie się oślepiać? Ściągnął z pleców karabinek i wybrał sobie pierwszych dwanaście tarcz ustawionych w różnych odległościach od siebie. Bardzo chciał zwiększyć swoją szybkość i celność. Sześć celnych strzałów na minutę go nie satysfakcjonowało. Tym bardziej, że ta celność bardziej odnosiła się do samego muśnięcia celu, aniżeli porządnego trafienia - czyli samego środka.
Przygotował się i zaczął odliczać w myślach. 3...2...1... Raz!
Kurz wzbijał się lekko od czystych serii, odsłaniając ukryte w piachu łuski po starych nabojach czy inszych magazynkach.
Vash zaklął. Już wiedział, że chybił. Środek! Środek! Środek! Ma być sam środek. Mruczał niezadowolony, ładując broń ponownie, by powtórzyć serię.
Pochylił się i ustawił tyłem do słońca. A może powinien jednak spróbować przodem? Tylko po co tak bezmyślnie się oślepiać? Ściągnął z pleców karabinek i wybrał sobie pierwszych dwanaście tarcz ustawionych w różnych odległościach od siebie. Bardzo chciał zwiększyć swoją szybkość i celność. Sześć celnych strzałów na minutę go nie satysfakcjonowało. Tym bardziej, że ta celność bardziej odnosiła się do samego muśnięcia celu, aniżeli porządnego trafienia - czyli samego środka.
Przygotował się i zaczął odliczać w myślach. 3...2...1... Raz!
Kurz wzbijał się lekko od czystych serii, odsłaniając ukryte w piachu łuski po starych nabojach czy inszych magazynkach.
Vash zaklął. Już wiedział, że chybił. Środek! Środek! Środek! Ma być sam środek. Mruczał niezadowolony, ładując broń ponownie, by powtórzyć serię.
|
|