Hetasia

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Hetasia

Nie, nie hentasia, H-E-T-A-S-I-A


2 posters

    Arthur Kirkland

    Arthur Kirkland
    Arthur Kirkland
    Admin


    Liczba postów : 20

    Arthur Kirkland Empty Arthur Kirkland

    Pisanie by Arthur Kirkland Pią Kwi 12, 2013 11:51 pm

    I
    Miasto:
    Libris



    II
    Imię i nazwisko:


    Arthur Kirkland


    III
    Wiek:


    23 lata


    IV
    Klasa postaci:


    Czarodziej


    V
    Sakiewka:


    10 Golda


    VI
    Wygląd:


    Idąc brzegiem Wielkiego Jeziora Kryształowego ukazuje nam się zakapturzona męska postać. Po jej posturze można wywnioskować, że jest szczupły. Sama płachta zakrywa większość jego ciała, podwiewając na wskutek nagłego wiatru. To właśnie on zrywa z głowy odzienie ukazując blond włosy, niezbyt zadbane i nie tak zadbane jak u niektórych ludzi. Może po porostu czesane były wiatrem, albo nieporadnie palcami ich właściciela. Nie są one także za długie sięgają nieco do karku. Postać otwiera oczy, przenikliwie zielone i zimne oczy. Nie przestawiają one nic poza chłodem, ale ktoś kto głębiej się przyjrzy może dostrzeże w nich iskierkę czegoś takiego jak samotność. Nie są one także jakoś szczególnie wielkie, normalne jak u każdego człowieka... Nad nimi jest coś niezwykłego, coś czego nie da się opisać słowami. Wygląda to jak dwa małe puszyste dywany, ale jednak to coś to prawdopodobnie gigantyczne brwi. Może to jakaś klątwa, zarzucona na jego rodzinę wieki temu, a może jakaś niezidentyfikowana choroba. W pewnym momencie jego szczupłe dłonie biorą laskę, robią nią jakieś znaki, a w drugą dłoń przywdziewa księgę, którą zaczyna czytać. Spod jego szat widać pas, do którego poprzyczepiane są oprócz owej księgi, jeszcze parę flaszeczek eliksirów i mała sakiewka, prawdopodobnie z pieniędzmi. Obecnie nie prezentuje się jego ubiór istne bogato, a sam przemierza przestworza w ciemnych szatach, skórzanych butach, gdzie widać tylko ich czubki przez poruszanie się w długiej workowatej tkaninie zdobionej tylko paroma zielonymi i złotymi wzorami. Sam mężczyzna wydawał się średniego wzrostu.... Po wbiciu laski w ziemię, się nachylił i prawdopodobnie coś tworzył, lecz to już inna historia...


    VII
    Charakter:


    Arthur z całą pewnością jest człowiekiem zagadką. Bardzo często nie daje po sobie poznać co dokładnie chodzi mu po głowie, albo co myśli o danej osobie. Chociaż czasem potrafi być jak najbardziej szczery aż do bólu kości, więc może lepiej po prostu go nie prowokować. Jest zwolennikiem różnych trunków, może dlatego dużo czasu spędza w karczmach, gdzie raczy się coraz nowszymi smakami miodów pitnych, piwa a nawet i czasem wina.. Chociaż za tym ostatnim średnio przepada. Nie jest zbyt rozmowną postacią, często woli przemilczeć wszystko, uchodząc za dziwnie tajemniczego. Nikt z drużyn z którymi wykonywał zadania cięższe nie potrafił go rozgryźć, a szczere odpowiedzi nie usatysfakcjonowały, a wręcz czasami bolały, zwłaszcza kiedy... Chłopak się uniósł... Bardzo często się złości, zwłaszcza kiedy nie wie co powiedzieć i sytuacja wymaga bliższego kontaktu. Jako, że w dzieciństwie nie zaznał za dużo miłości, boi się bliższego kontaktu z ludźmi, więc kiedy go zaczynają męczyć, zazwyczaj ucieka bez słowa pożegnania. Może dlatego raz przez jego widzi mi się prawie zginęła drużyna którą zostawił... Troll ognia musiał być zatrzymany przez powiew lodu, a czarodziej odszedł zostawiając ich na łasce bestii. Arthur stara się nigdy nie pokazywać swoich własnych lęków. Nie chce by strach obrócił się przeciwko niemu, dlatego stara się we wszystkim wychwycić umiar i sens czegoś. Mało kiedy robi coś nieprzemyślnie, chcąc dojść do swojego marzenia, uformowania Feniksa z ognia. W sumie chciałby kiedyś to zwierze zobaczyć na swoje własne oczy, ale raczej nigdy nie będzie mu dane zawładnąć zwierzęciem i zbliżyć się do jego uczuć. (Poza tym jest ono tylko legendą.) Nie był bowiem grajkiem, dlatego nienawidzi muzyki i Bardów. Zazdrości im przeklętego daru oswajania zwierząt... Mimo wszystko jest wrażliwcem i chciałby znaleźć swojego wiernego przyjaciela, który by go zrozumiał i przy którym mógłby się otworzyć. Kogoś na dobre i złe, a może i coś więcej. Lecz czy znajdzie się osoba, która będzie chciała rozkruszyć jego zimne serce niczym lód i wyskrobać ten mały promyczek, który się tam tli? Czy po prostu na zawsze będzie odstraszał ludzi swoim wizerunkiem, opanowanego i sztywnego czarodzieja z laską, który chodzi ze zwierzętami które sam tworzy. Tak to właśnie z ptakami wyrzeźbionymi z lodu, królikami hasającymi z wody, potrafi rozmawiać i tylko im się zwierzać ze swoich utrapień. Oprócz tego wszystkiego, fascynują go różne relikwie, które ciężko można zdobyć, bądź są opisane tylko w księgach... Podróże są wymalowane w jego życie i będzie chciał stawać się coraz silniejszy.


    VIII
    Historia:



    Jack Markazi był szanowanym czarodziejem ze szlachetnego jednak nie aż tak wysoko postawionego rodu. Jedynym jego talentem bez wątpienia był urok osobisty i piękne blond włosy, które czarowały niejedną niewiastę. Sam lubił popisywać się swoją magią przed innymi, robiąc rzeźby z lodu,ognia czy nawet i wiatru, który piasek układał w dziwne obrazy. Pewnego wieczora został zaproszony do Pałacu Rubinowego w samej górnej twierdzy Libris. Dzisiejszej nocy mieli specjalnych gości: młodą księżniczkę Merani Kirkland* z Harnad, wraz z jej dwoma starszymi siostrami. Kobieta miała przenikliwe zielone i jakże chłodne oczy, a z jej sylwetki było widać, że raczej byle parobek nie podbije jej serca. Jednak jak to się stało, że ta dwójka się w sobie zakochała? Bowiem miły Jack uwiódł jej serce dając jej na szybko wyrzeźbioną różę z lodu, której płatki pokropił pigmentem zakupionym na targu. Był on w kolorze przenikliwej czerwieni. Kobieta się uśmiechnęła, chyba od bardzo dawna nie miała szczerego uśmiechu na twarzy, bo wszyscy się zdziwili. Od tamtej pory mężczyzna starał się o jej względy, udało mu się je wywalczyć w niecały rok, ponieważ był bardzo pomysłowym człowiekiem i szybko potrafił wymyślać różne rzeczy, by zadziwić ukochaną. Ślub był bardzo huczny i odbył się na placu zamkowym w Temidos, jako prezent urodzinowy od jej ojca. Czarodziej i czarnoksiężnika, on o czystym sercu, ona o chłodnym spojrzeniu i surowych manierach. On uległ jej i zamieszkał z nią na zamkowych komnatach, chociaż jej demon pieszczotliwie nazwany Pipi, był dla niego nieco przerażający, zresztą jak wszystko co otaczało tą podziemną twierdzę. Po kolejnym roku doczekali się dorodnego syna. Ich ucieszy nie było granic i choć czarnoksiężnicy nie lubili, aż tak mocno świętować, tak wtedy zabawa trwała.

    Arthur Kirkland, bo takie dostał mienie po urodzeniu się, był od razu naznaczony magiczną domieszką krwi. Z pierwszym rokiem jego oczy z niebieskich zrobiły się tak samo surowo zielone jak jego matki, jednak urodził się blondynem. Naznaczony brwiami rodu Kirkland, nigdy nie wyzbyłby się korzeni., jednak nie to było dla niego wiecznym utrapieniem. Zaczynając dorastać i obracając się w zamkowych komnatach, przyzwyczajał się do obycia z demonicznymi istotami. Matka widziała w nim duży potencjał na czarnoksiężnika i nie raz na dobranoc kazała mu czytać jakieś zaklęcia, które go usypiały. Może to właśnie przez to miał często koszmary i budził się w mokrym prześcieradle? Jack jednak, gdy tylko był w zamku, bo coraz częściej zdarzało mu się uciekać na łono natury, pokazywał synowi sztuczki z używaniem czystej nieskazitelnej magii. To wtedy chłopiec najbardziej się cieszył z tego wszystkiego, nigdy nie zapomni jak ojciec pokazywał mu opowieść z kryształowymi figurkami jak wielki czarodziej walczy z potężnym smokiem czerwonym, który ział prawdziwym ogniem! Dla małego dziecka takie rzeczy były czymś niezwykłym i gdzieś w środku tego małego blond-włosego chłopaczka się zakorzeniło na tyle dobrze, że robił się coraz bardziej markotny. Merani zasiadała czasem z synem i kazała mu przyzwać małego Impa. Jednak chłopakowi to nie wychodziło i w rezultacie zamiast miłości dostawał reprymendy. Z czasem zaczął się zamykać w sobie, bo ojciec na dobre opuścił Hanrad, nie wytrzymując panującego tam nastroju. Kochał matkę ale nie na tyle by zmieniła i jego serce w lód. Powrócił zatem do rodzinnego Libris, pozostawiając małego Arthurka na wychowanie matce żmii. To właśnie tamte dzieje chłopiec najmniej przyjemnie wspomina, nie miał już nikłego oparcia w ojcu. Na pożegnanie zostawił mu list, w którym napisał, że jeśli chce może u niego zamieszkać. Mając jedenaście lat, potajemnie uczył się magi żywiołów w swoim pokoju, formując jakieś pieski z ognia, które może miały jakieś 5 cm.. Jednak to go o wiele bardziej bawiło niż udawanie przyzywania demonów. Raz prawie mu się udało przyzwać tego umęczonego Impa, jednak miał wewnętrzną blokadę... Nie chciał być taki jak matka, ale nie chciał również jej zawieść. Dlatego bardzo dużo czytał. Potrafił odpowiedzieć jej na dużo przeróżnych pytań dotyczących czarnego portalu czy też przyzywania Felgrounda, wyższego poziomem demona po Impie. Jednak ta wiedza na nic mu się nie zdawała, wolał potajemnie poczytać o magii żywiołów i to ona go pasjonowała. Na początku był samoukiem i sam się wszystkiego uczył. Matka wlewała w niego swoje chore ambicję, a nie widząc w nim potencjału tylko się denerwowała, nie raz dostawał po twarzy.. również i zabraniała mu się bawić z innymi dziećmi.. Był samotny i to bardzo... Na początku to mu przeszkadzało, lecz później.. Zaczął rozmawiać ze swoimi zmyślonymi małymi pieskami z ognia, które po czasie zaczęły także i rosnąć, pokazując efekty treningów. Pewnego dnia jednak przeholował i nie opanował wystarczająco wiatru, prowadząc spustoszenie w jeden z sal, w której po prostu chciał zdmuchnąć świeczki. To wtedy matka dowiedziała się czego jej jedyny syn się uczy. Może i nawet znienawidziła go wtedy, kto wie... Ale na pewno wygnała z królestwa, zabraniając pokazywania się jej na oczy i wytykając mu, że jest taki sam jak ojciec. Mając trzynaście lat został skazany sam na siebie. Przy sobie miał tylko szaty, które rano założył i buty. Zero pieniędzy i niczego... może miał jakieś cholerne szczęście, bo rybacy zauważyli go wpatrującego się w wodę i pomogli mu dostać się na drugi brzeg kontynentu, tego większego, gdzie chciał szukać ojca. Podróż miał ciężką, a magia którą sam się nauczył nie była dostarczając silna by pozbyć się wszystkich przeszkód. Na swojej drodze spotkał skrytobójcę, który myślał, że ma jakieś pieniądze przy sobie.. Jak się zdziwić musiał kiedy go okradał a tam nic nie było... Dzięki pomocy jakiś podróżnych uzdrowicieli z Elisty miał co jeść i pić, to oni pomogli mu dostać się do Libris, nie chcieli nic w zamian. Byli skromnymi podróżnikami o wielkim i dobrym sercu.
    Bez trudu odnalazł ojca, jednak nie wpadł w jego objęcia i nie przytulił się jak kiedyś. Dotyk dla niego był czymś zupełnie obcym i nie znanym przez tyle lat kiedy go nie było. Przywitali się po prostu jak cywilizowali ludzie, którzy się znają. Ich zażyłość sprzed lat rozpłynęła się dawno temu. Teraz Arthur miał gdzie mieszkać i od kogo pobierać nauki, jednak zamiast u ojca wolał to robić u jednego znanego czarodzieja. Zapisał się do szkoły nauki magii i tam, aż do swojej dwudziestki pobierał lekcje. Szło mu nieźle, a swoje zdolności przekierował na tworzenie różnych zwierząt z żywiołów. Jednak jego marzeniem było by wyczarować wielkiego feniksa, który by z nim wędrował. Na razie jednak musiał mu wystarczyć burzowy tygrys, który często przesiadywał na kanapie, kiedy ojciec nie patrzył. A gdy to się działo, rozpływał się jak każdy niewinny czar. Arthur bez wątpienia zazdrościł bardom możliwości kontrolowania dzikich zwierząt, chciałby tez mieć prawdziwego wilka, którego mógłby przytulić i pogłaskać, a może i nawet zaopiekować się. Dlatego może odnosi się do nich ze specyficznym nastawieniem.
    Aktualnie Arthur, dostał mieszkanie dziękuj ojcu w Libris. Jednak rzadko kiedy tam przybywa będąc wędrownym czarodziejem, który kroczy wraz ze swoim fikcyjnym kotem przyjacielem. Dalej mało się odzywa do ludzi i bardziej prowadzi tryb samotnika, wykonując różne misję byleby się podszkolić z magii i zarobić na czynsz. Do swojej matki nie przyznaje się, zresztą ona sama nie zabiega o jego względy.



    IX
    Parametry postaci:


    Siła: 1
    Zwinność: 5
    Inteligencja: 22
    Wytrzymałość: 10
    Celność: 14
    Charyzma: 11
    Percepcja: 9
    Szczęście: 8


    X
    Umiejętności:

    "Przyzwanie Burzowego Tygrysa: magia błyskawic poziom 2"
    1. Z tygrysa wystrzeliwują pioruny, porażając przeciwników.

    "Przyzywanie Szarego Psa: magia wiatru poziom 1"
    1. Wycie - poprzez nie wydobywa się dość spory podmuch wiatru, jednak nie robi on znaczących szkód.

    "Przyzywanie Białego Gołębia: magia lodu poziom 1"
    1. Gołąb trzepie skrzydełkami zamrażając niewielki kawałek obszaru, jednak zamrożenie trwa krótką chwilę, o ile ktoś nie jest uczulony na lód.

    "Przyzywanie Rudej Wiewiórki - magia ognia poziom 1"
    1. Wiewiórka rzuca się na przeciwnika i gryzie zostawiając oparzenia. Nie jest to jakiś wybitny atak.


    * Księżniczki Harnad – Nazwisko Kirkland jest od paru wieków już przeznaczone tylko i wyłącznie dla tego królestwa. Wszystko zaczęło się kiedy John Kirkland ożenił się z ostatnią władczynią z rodu Arnuka. Kobieta nie mogła zajść w ciąże, więc jej mąż wprowadził nową erę, płodząc potomka ze swoją służką. Od tego czasu Kirklandzi rządzą tą krainą. Niestety nie wszyscy oddają im cześć, a czasem po prostu lepiej nie przyznawać się do swojego nazwiska niż dumnie je nosić.


    We're all living in AMERIKA...
    I co jeszcze...?


    Ostatnio zmieniony przez Arthur Kirkland dnia Nie Kwi 21, 2013 9:51 pm, w całości zmieniany 2 razy
    Alfred F. Jones
    Alfred F. Jones
    Admin


    Liczba postów : 42

    Arthur Kirkland Empty Re: Arthur Kirkland

    Pisanie by Alfred F. Jones Sob Kwi 13, 2013 11:28 am

    Whale, whale, whale... what do we have here... No więc zacznijmy od gramatyki~ Nadużywasz słowa 'sam' i to nagminnie xD I nie pisze sie 'na wskutek', albo na skutek, albo wskutek. Kwestię tego, jak czasem dziwnie budujesz zdania pominę, bo pani Kucharska by rzekła, że "taka była wizja artysty". Przez "przywdział książkę" masz na myśli że założył ją na rękę jak rękawiczkę, czy też chodziło ci o 'dobył', 'chwycił w dłoń'...? (...) No więc Kasu... Karta jest poprawna, ale masz... Specyficzny język |D

    A idź ty mi, masz tego AKCEPTa~

    Wypchaj se sakiewkę tymi 10 goldami.

    Przyznaję ci +3 do inteligencji.

    ~~~~~~
    Akceptuję umiejętności~

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Nie Maj 19, 2024 4:01 pm